Sierpniowy urlop spędziliśmy podobnie jak rok wcześniej - w Bieszczadach. Niektóre miejsca odwiedziliśmy po raz pierwszy, inne powtórzyliśmy, bo szczególnie nam się spodobały.
Zaczęliśmy od wejścia na Korbanię (894 m npm) z drogi Baligród-Wołkowyja (ok. 580 m npm). Pokonaliśmy w sumie 10 km.
Na początku trasy znaleźliśmy miejsce wypalania węgla drzewnego.
Piec do wypalania węgla drzewnego
Padalec
Maślaki. Zostawiliśmy je nietknięte.
Ten motylek bardzo polubił Kasię i wędrował z nią spory kawałek trasy.
W ruinach kaplicy przy cmentarzu Budzińskich
Przerwa na jeżyny. W tle wieża widokowa na Korbani.
Widok z wieży na Korbani. Do tamy na Solinie jest prawie 14 km.