Paralotniarstwem zainteresowałem się w 1993 r., gdy pod koniec szkoły średniej pojawiła się możliwość bardzo taniego wyszkolenia się na kursie prowadzonym w Lotniczych Zakładach Naukowych, do których uczęszczałem. Szkolenie odbywało się tuż przed maturą, najpierw na wrocławskim Stadionie Olimpijskim, następnie na Wzgórzach Trzebnickich w okolicy Kuraszkowa (tam leciałem po raz pierwszy), a licencję L otrzymałem 18 września 1993 r., tydzień przed wyjazdem na studia do Warszawy, w Jeżowie Sudeckim, z rąk instr. Andrzeja Binkowskiego.
Niestety, z tego okresu nie pozostało mi ani jedno zdjęcie. To zamieszczone obok przedstawia jeden z pierwszych moich lotów na Żarze.
Po przeniesieniu się do Warszawy mój kontakt z paralotniarstwem zmalał niemal do zera, głównie z powodu braku sprzętu. Od początku 1997 r. użytkowałem PL-12 Voyagera 23, na którym, wskutek wtórnego analfabetyzmu, na nowo uczyłem się latać. Skrzydło stanowiło własność Bractwa Podwójnej Mewy, którego byłem członkiem, i w lecie 1997 r. trafiło do szkoły paralotniowej na górze Chełm koło Goleszowa.
Zdjęcie obok przedstawia jeden z pierwszych lotów na Voyagerze, w Żegiestowie w Beskidzie Sądeckim, w marcu 1997 r.
W ostatnich dniach 1997 roku trafiło do mnie wreszcie nowe skrzydło - PL-15 Albatros 25, z charakterystyczną reklamą "Skrzydlatej Polski", z którą wtedy już od trzech lat współpracowałem. To znakomite skrzydełko szkolno-rekreacyjne służyło mi do połowy maja 2000 r., chociaż od listopada 1999 r. już bez napisu.
Od początku 1998 r. kontynuowałem samodzielne latanie, próbując wrócić do poziomu, jaki prezentowałem ponad cztery lata wcześniej, po szkoleniu. Sporo latałem na 18-metrowej górce na warszawskim Natolinie, sporadycznie wybierając się na dalsze wyprawy, z których najpoważniejszą była jednodniowa wycieczka do Bezmiechowej. Nie mając jeszcze zapasu, nie mogłem jednak wykorzystać panujących tam wtedy warunków i skończyło się na krótkich zlotach.
W sierpniu 1998 r. we Włocławku wykonałem pierwszy lot za wyciągarką i stwierdziłem: To jest to! Skompletowałem sprzęt (zapas i wyczep holu) i we wrześniu zjawiłem się w Kąkolewie na szkoleniu do uprawnień H. Instruktorem był Wojtek "Dynamit" Pierzyński.
Zdjęcie: Po wykonaniu trzech lotów holowanych w tandemie i kilku samodzielnych poprosiłem Wojtka o jeszcze jeden tandem, abym mógł porobić zdjęcia. Oto efekt.
Szkolenie H przebiegało równolegle z grupą początkujących. Wojtek nie robił dla nikogo ulg - wszyscy wykonywaliśmy te same zadania. Dzięki powtórnemu szkoleniu zacząłem ufać w powietrzu sobie i Albatrosowi. Licencję L+H otrzymałem 13 września 1998 r. Zostałem też członkiem Wielkopolskiego Stowarzyszenia Paralotniarzy, które swoją bazę ma właśnie w Kąkolewie.
Na zdjęciu: jeden z końcowych elementów szkolenia - klapy na podejściu do lądowania.
W styczniu 1999 r. wraz z grupą pod opieką "Dynamita" poleciałem na Lanzarote, na Wyspy Kanaryjskie. Warunki do latania - najlepsze, z jakimi dotychczas się zetknąłem. Mimo silnych wiatrów, często uniemożliwiających latanie, udało mi się pierwszy raz porządnie polatać na żaglu i zdobyć odznakę Brązowego Orła za lot o długotrwałości
Prezentowane tu zdjęcia (autorstwa Roberta Całki) pochodzą właśnie z tego ponadgodzinnego lotu. Trzy z nich były wykorzystane w "Skrzydlatej Polsce".
Loty nad Lanzarote wykonywałem już w ramach szkolenia na licencję
Zdjęcie: fotomontaż przedstawiający lądowanie w Siennicy.
W połowie maja 2000 r. udało mi się wreszcie zmienić skrzydło na szybsze i bardziej wymagające - Dudek Max-27A. Obecnie wykorzystuję każdą możliwość, żeby go poznać.
W najbliższych planach na przyszłość mam trening bezpieczeństwa (chodzi o nauczenie się reakcji w sytuacjach niebezpiecznych) i latanie, latanie, latanie - żeby wciąż podnosić swoje umiejętności...
Na poniższej mapie zaznaczyłem miejsca, gdzie udało mi się polatać na paralotni. Lubię poznawać nowe miejsca i przez kilka lat trochę się ich uzbierało... Czasem były to pojedyncze zlociki, ale warto było chociaż spróbować. Kliknij na wybrany punkt, a dowiesz się więcej o tym miejscu i moim lataniu tam.
Poza Polską latałem jedynie na Lanzarote (Wyspy Kanaryjskie), w Bassano (Włochy) i na Seraku (Czechy). Mam nadzieję nadal uzupełniać tę listę...
Ponieważ tryb życia i miejsce zamieszkania nie pozwala mi na częste latanie, postanowiłem znaleźć sposób na kontakt paralotniarstwem na codzień, nawet bez wychodzenia z domu. Sposobem tym okazała się Grupa Dyskusyjna pl.rec.paralotnie. Od 9 lipca 1998 r. prowadzę Stronę WWW Grupy. Dzięki wkładowi pracy wielu osób stanowi dziś ona potężny zbiór informacji przydatnych każdemu paralotniarzowi, a także dopiero kandydatowi na paralotniarza. Zapraszam!
Zapraszam również na inne, wykonane przez mnie, serwisy dotyczące paralotniarstwa: